Czym różnią się studia na Harvardzie, od tych w Polsce?

Harvard to niewątpliwie bogata uczelnia (chociaż wbrew obiegowemu mitowi, wcale nie uczelnia dla bogatych!). Jednak jeśli spytać absolwenta Harvardu, co przesądza o jej wyjątkowości, to wcale nie wymieni on w pierwszej kolejności fantastycznej infrastruktury czy świetnie wyposażonych laboratoriów. Studia na Harvardzie to znacznie więcej…

Na pierwszym miejscu prawdopodobnie pojawią się ludzie: kadra naukowa oraz studenci.

Ludzie Uniwersytetu Harvarda są tak różni, jak sama uczelnia: od prawników do matematyków. Od ekonomistów do chemików. Od socjologii po filologię. Od medycyny po teologię. Łączy ich jednak pasja, szerokie horyzonty, otwarty umysł i… chęć dzielenia się wiedzą. Niezależnie od tego, czy stoją za katedrą, czy siedzą przed nią.

 

Dlaczego studia na Harvardzie? Kapitał ludzki

To zresztą jedna z pierwszych ważnych różnic pomiędzy Harvardem, a wieloma innymi uniwersytetami, szczególnie – polskimi. Dzielenie się wiedzą, umiejętnościami, wzajemne inspirowanie się jest jedną z podstawowych wartości tej uczelni.

Na poziomie college’u studenci najwięcej uczą się oczywiście od wykładowców, ale na programach graduate wiedza, którą wnoszą koledzy ze szkolnych ław (oraz akademików, bibliotek czy kawiarni) jest niemal równie cenna, jak ta, którą przekazują profesorowie.

I nic dziwnego: studenci tych uczelni to ludzie nieprzeciętni, którzy sami zdążyli już zgromadzić
ogromną wiedzę, a często także odnieść sukces w swojej dziedzinie.

 

Nie ma głupich pytań

Wykładowcy na Harvardzie są także zupełnie inni niż ci, z którymi kojarzą się polskie uczelnie. Tam faktycznie są dla studentów, zachęcają i prowokują ich do stawiania pytań oraz są gotowi, by na nie odpowiadać. Oprócz zajęć, każdy profesor udostępnia 1-2 godziny office hours tygodniowo. Jest to czas, w którym studenci mogą przyjść i zadać pytanie, lub po prostu porozmawiać.

To zresztą generalnie cecha amerykańskich uniwersytetów i szkół: ich wychowankowie zachęcani są do aktywności, do zadawania pytań, kwestionowania aksjomatów. W Polsce dobry uczeń to taki, który nie przeszkadza na zajęciach. W USA – taki, który przeszkadza (oczywiście konstruktywnie!).

Pod tym względem relacja profesor-uczeń jest w Stanach Zjednoczonych o wiele bardziej partnerska, niż w Polsce (jest to w pewnej mierze konsekwencja faktu, że profesorowie Harvardu nie tylko oceniają swoich podopiecznych, ale także są oceniani przez nich). Studia na Harvardzie pod tym względem nie są wyjątkiem, są raczej w awangardzie.

 

Nie znasz dnia ani godziny

Nie znaczy to jednak, że studentów traktuje się ulgowo. Bynajmniej – tak, jak na wykładzie możesz w każdej chwili zadać profesorowi pytanie, tak i on może w każdej chwili zadać pytanie Tobie. Dlatego również na wykłady musisz przychodzić przygotowany. Musisz, a właściwie – chcesz. Harvard to tak obfite źródło wiedzy, że grzechem byłoby nie wykorzystywać go w pełni.

Studia na Harvardzie to jednak nie tylko nauka – to także wspaniały kampus i urokliwe miasto Cambridge z czterowiekową historią oraz – po sąsiedzku – równie legendarne MIT. To okazja do zawarcia przyjaźni na całe życie z fantastycznymi ludźmi oraz nawiązania relacji, które pomogą ci na drodze zawodowej.

Bo Harvard to przecież także uczelnia, której dyplom otwiera drzwi do najbardziej niedostępnych gabinetów.

Między innymi także dlatego, że często spotkasz za nimi innego jej absolwenta.

 

Marzysz o studiach na Harvardzie? W konkursie Droga na Harvard możesz wygrać tygodniowy wyjazd do USA i mentoring absolwentów Harvarda.
Zapisz się w poniższym formularzu, a powiadomimy Cię o następnej edycji konkursu! 



Wykorzystamy powyższe informacje, aby poinformować Cię o przyszłej edycji konkursu Droga na Harvard.


Udostępnij na:

Udostępnij
Udostępnij
Udostępnij